Forum LOST-Destiny
Przeznaczenie zaczyna się wypełniać...
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Frank Thompson

 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum LOST-Destiny Strona Główna -> PAMIĘTNIKI
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Frank
Rozbitek
Rozbitek



Dołączył: 13 Sty 2007
Posty: 2132
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Miasta

PostWysłany: Nie 18:23, 14 Sty 2007    Temat postu: Frank Thompson

10 września 2001 (odc.4x3)
Słońce powoli zaczęło obejmować parę leżącą w łóżku. Był to wczesny ranek na Manhattanie, czyli wszyscy w mieście już nie spali prócz nich.
– Kochanie, czas wstać – powiedział Frank do śpiącej kobiety. Przybliżył się do niej i lekko pocałował w policzek – Czas wstać śpiąca królewno.
– Nie śpię – odpowiedziała z uśmiechem Alice – czekałam tylko kiedy mnie pocałujesz.
– Jak ci to odpowiada, to będę ciebie całował cały ranek – powiedział Frank i jeszcze raz ją pocałował.
– Ale Frank, spóźnię się do pracy, ty zresztą też.
– Podobno masz dziś wolne – spytał zaskoczony.
– Jutro mam wolne, dziś muszę pracować – to mówiąc wstała i poszła w stronę prysznica.
Frank jeszcze chwilę leżał na łóżku, obserwując swoją narzeczoną i powiedział do siebie –Naprawdę, jestem szczęściarzem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Frank
Rozbitek
Rozbitek



Dołączył: 13 Sty 2007
Posty: 2132
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Miasta

PostWysłany: Nie 20:49, 14 Sty 2007    Temat postu:

Do it for me (odc.3x13)
10 września 2001
Biurowy zgiełk dzwoniących telefonów i szum rozmów był nie do zniesienia, lecz nie tak bardzo by się nie dało pracować. Normalny dzień na piętrach wyższych niż 20.
– Thompson – Odzywa się czyjś głos obok Franka – szef chce ciebie widzieć – poinformował koleś w białej koszuli.
– Czego on chce, przecież jest środek tygodnia?
– Nie wiem, ale podobno to ważne.
– Oby nie chodziło o moje zwolnienie – powiedział do siebie, wystarczająco cicho by facet obok niego nie usłyszał jego domysłu i poszedł w stronę gabinetu kierownika.

– Pan mnie wzywał? – zapytał Frank wchodząc do gabinetu.
– Tak, wejdź Frank, usiądź –powiedział szef, wskazując obity w czarną skórę fotel. Frank podszedł do fotela i wygodnie się na nim usadowił.
– Więc? W czym rzecz?
– Widzisz stary, mam dla ciebie zlecenie.
– Zlecenie? – zapytał niepewnie – Dla mnie?
– Tak widzisz, musimy podpisać umowę z ludźmi od General Corporation, a Tom i Dany są niedostępni. Także wyślę tam ciebie.
– Ale, ale ludzie z General to grube ryby, chyba nie dam rady.
– Wystarczy, że zjesz z nimi śniadanie i sfinalizujesz umowę – dodawał mu otuchy kierownik – To dla ciebie pryszcz, nasze akcje pójdą w górę, a i ciebie nie ominie nagroda. To jak Frank? Zgadzasz się?
– Oczywiście – powiedział ucieszony Frank i uścisnął dłoń szefa.
– Jutro o 8:30 u Marconiego. Przyjdź na czas.
– Naturalnie, nie zawiodę pana.

[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Frank dnia Czw 18:51, 15 Lut 2007, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Frank
Rozbitek
Rozbitek



Dołączył: 13 Sty 2007
Posty: 2132
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Miasta

PostWysłany: Wto 21:15, 16 Sty 2007    Temat postu:

10 września 2001 (odc.4x14)
Godz. 7: 30

W kuchni, unosił się zapach tostów i świeżo sparzonej kawy. Frank czytał dzisiejszą gazetę, od czasu do czasu popijając kawą. Do kuchni weszła Alice i przywitała Franka całusem.
­­­– Cześć skarbie – powiedział Frank i odwzajemnił całus – usiądź, zrobiłem śniadanie.
Alice stała obok niego, trochę zdziwiona. Miała na sobie niebieski szlafrok a na szyi mały skórzany krzyżyk uwiązany na różowym sznurku – Zazwyczaj to ja robiłam śniadanie, coś się stało? – zapytała.
– Nic kochanie, to po prostu jest wyjątkowy dzień. – odpowiedział z uśmiechem.
Alice powoli i lekko masowała Frank’owi plecy – skoro to wyjątkowy dzień, to powinieneś być zrelaksowany– stwierdziła.
– Naprawdę Alice, nie mam teraz czasu, muszę lecieć do pracy – mówił dopijając kawę i sięgając po teczkę.
– Muszę ci coś ważnego powiedzieć – odparła poważniejszym głosem – Jestem w ciąży.
Frank równocześnie trochę zszokowany, przestraszony i uradowany spytał – Jesteś w ciąży?
– Tak Frank – powiedziała uśmiechając się.
– Będę ojcem – powiedział radośnie, podszedł do Alice, podniósł ją tak wysoko jak tylko pozwalały mu na to ramiona i przez chwilę kręcił się z uniesioną kobietą – Będę ojcem – Frank przestał się kręcić i przypomniał sobie o spotkaniu – Będę spóźnionym ojcem, muszę lecieć skarbie. – Powiedział żegnając się pocałunkiem, wybiegł z mieszkania i złapał najbliższą taksówkę. Alice wychyliła się z okna i krzyczała – wpadnę do ciebie do pracy – Frank widział krzyczącą dziewczynę, lecz nic nie słyszał przez hałas robotników rozmontowujących asfalt. Pomachał do niej ręką i wsiadł do taksówki.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Frank
Rozbitek
Rozbitek



Dołączył: 13 Sty 2007
Posty: 2132
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Miasta

PostWysłany: Śro 19:07, 17 Sty 2007    Temat postu:

11 września 2001 (odc.4x22)
Godz. 8:50

Więc jaka jest wasza decyzja? ­­– Zapytał Frank wcinając makaron.
– No cóż... – Rozpoczął jeden z inwestorów – ...nie mamy innego wyjścia jak ... zgodzić się. Wasza oferta, jest bardziej niż świetna i obie firmy na tym zarobią. To najważniejsza umowa, ze wszystkich, jakie nasze firm podpisały.
– No to może mały toast – zaproponował Frank.
– Za nowe przymierze – powiedział popijając drink.
– Za nowe przymierze – odpowiedział tłum przy stoliku.
W tym czasie odezwał się telefon Frank’a. – Przepraszam – powiedział odchodząc od ludzi przy stoliku. Znalazł jakieś ciche miejsce do rozmowy przy kuchni.
– Frank Thompson, słucham.
– Frank – powiedziała przerażonym i płaczliwym głosem Alice.
– To ty Alice?– spytał niepewnie – Co się stało?
– Frank chciałam ci powiedzieć, że bardzo cię kocham i, że zawsze będę przy tobie – głos Alice stawał się powoli niewyraźny, może przez jej płacz albo, przez zakłócenia.
– Powiedz co się stało? – głos Frank’a powoli stawał się głośniejszy – Skarbie co się stało?
Alice całkowicie się rozpłakała i wyksztusiła z siebie – Jestem w biurowcu.-
Frank przez chwilę nie wiedział co jest grane, zrozumiał dopiero gdy przyjrzał się telewizorowi w kuchni – ...” przerywamy program by nadać ważny komunikat. Właśnie przed chwilą dostaliśmy wiadomość o zamachu terrorystycznym na północną/ południową wierzę World Trade Center, gdzie dosłownie przed chwilą uderzył samolot amerykańskich.....”
Reszty wypowiedzi Frank niedosłyszał, bo jego mózg blokował dopływ informacji. Chciał jej powiedzieć tyle słów, których jej nie mówił, lecz nic mu nie przychodziło do głowy. Spojrzał na ludzi przy stoliku, na telewizor i na telefon w jego ręce. – Alice – odezwał się do komórki – Kocham cię skarbie.
– Ja też cię kocham – dało się usłyszeć przez telefon
– Trzymaj, się jadę po ciebie – powiedział do komórki, podchodząc do stolika pełnego nadzianych kolesi i odezwał się do nich tymi słowami – Przykro mi panowie, ale mam ważniejsze sprawy na głowie, niż włażenie wam w wasze nadziane dupska. – odszedł od stolika przyłożył komórkę do ucha i powiedział – Nie bój się skarbie, już po ciebie jadę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Frank
Rozbitek
Rozbitek



Dołączył: 13 Sty 2007
Posty: 2132
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Miasta

PostWysłany: Nie 16:41, 28 Sty 2007    Temat postu:

11 wrzesień 2006 (odc.3x26)
Hałas, krzyki, syreny wozów strażackich i policyjnych. Wszystkie te dźwięk, były jak szepty w porównaniu z hukiem i wstrząsem jaki przetoczył się przez okolicę i wszędzie unosił się popiół. Głupi policjant zakuł go i postawił pod ścianą, niby dlaczego, dlatego bo chciał dostać się do Alice, bo chciał jej pomóc. Służby porządkowe zablokowały całą przecznicę i nikt tam się nie mógł dostać. Frank obserwował cały ten dramat na żywo, wciąż nie wierząc, że to dzieje się naprawdę. Zrozpaczony, niezdolny wyksztusić z siebie słowa przycupnął pod ścianą i gorzko zapłakał. Łzy strugami płynęły po jego twarzy i upadały na szary od popiołu chodnik. Tam gdzie upadły odsłoniły od wszechobecnego koloru różowy sznurek. Niepewnym ruchem Frank podniósł sznurek na którego końcu znajdował się krzyżyk, ten sam który ubierała dziś Alice. Lekko ścisnął go w dłoni, zamknął oczy i przytulił go do serca najmocniej jak tylko pozwalały mu na to kajdanki. To był jego mały, niemy dramat.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Frank
Rozbitek
Rozbitek



Dołączył: 13 Sty 2007
Posty: 2132
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Miasta

PostWysłany: Wto 19:51, 30 Sty 2007    Temat postu:

30 maj 2006 (odc.4x30)
Restauracja w słonecznym Sydney. Frank miał się tu spotkać z inwestorami, szczerze mówiąc miał ich w....głębokim poważaniu. To miała być jego ostatnia transakcja, chciał odpocząć, lecz najpierw musiał trochę pokłamać. Usiadł przy stoliku z ładnym widokiem na ocean i zawołał kelnerkę. – Przepraszam, poproszę Jhonego Walkera z cytryną i...co ja chciałem, ach tak paczkę wykałaczek. – Kelnerka coś mamrotała pod nosem i poszła. – Muszę zapamiętać, nie dawać jej napiwku. – Był trochę spięty, spojrzał na zegarek, miał ponad godzinę czasu. Wyciągnął z teczki formularze i przeglądał je by sprawdzić, czy będzie miał łatwą robotę z wyciąganiem kasy od bogaczy. Kelnerka już dawno przyniosła mu drinka i wykałaczki. Obok przeszła całkiem niezła blondynka i upadła jej torebka.
-Och przepraszam ale ze mnie niezdara- uśmiechnęła się szeroko.
-Nie szkodzi. Jestem Frank.
-Claudia- powiedziała podając mu dłoń.- więc Frank co tu robisz?
-Przyjechałem w interesach.- odparł.Spojrzała nią i oceniał każdą partię jej ciała, wszystkie krzyczały i wrzeszczały jaka jest gorąca i namiętna.
-Hm… interesy to przeciwnie do mnie. Ja tu jestem na wakacjach i czekam aż mi się trafi jakaś szalona przygoda- powiedziała uśmiechając się.
-To znaczy? Jaka przygoda.
-No nie wiem. Może drink z przystojnym nieznajomym?- powiedziała i zamówiła Martini- nie masz nic przeciw że poczekam z tobą?
-Nie skąd.
-Więc Frank skąd jesteś?
-Z Nowego Yorku.
-Byłam. Fajne miasto ale wolę cieplejszy klimat- powiedziała dopijając Martini- Hmm a w walizce nosisz markowe ciuchy?- zachichotała widząc neseser.
-Właściwie to pół miliona dolarów- odparł
Uniosła brwi zdziwiona.
-Słuchaj przyszli inwestorzy…- zaczął Frank dostrzegając ich przy wejściu
-Jasne- odparłam wstając
-Wiesz może byśmy…
-19 w barze w twoim hotelu?- dokończyłam
-Okej- powiedział podając mi kartkę z adresem- to do zobaczenia
W odpowiedzi uśmiechnęła się.
-To na razie- powiedziała zakładając okulary przeciwsłoneczne i wychodząc.
,,No Frank całkiem nieźle ci poszło, ledwo weszłeś do miasta, już znalazłeś laskę" pomyślał.
- Witam panowie, może przejdziemy odrazu do interesów?.....

***

Frank się obudził w pokoju hotelowym, po chwili zorientował się, że niema Claudii. Ubrał się i rozejrzał po całym pokoju i mało, że jej nieznalazł, to jeszcze zagineła jego walizka. Szybko pojoł co się stał i wrzasnął - NIECH CIE PIEKŁO POCHŁONIE, CLAUDIA.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum LOST-Destiny Strona Główna -> PAMIĘTNIKI Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin