LOST-Destiny

Cassiopeia

Nowoczesne lotnisko w Sydney ...

Cassiopeia

1.History is liked to repeat

Matt

[RETROSPEKCJA]

Matt budzi się w swoim starym pokoju z dzieciństwa, na ścianach wiszą plakaty Drive Shaft, a na stoliku nocnym leżą jakieś książki o zwierzętach.
-Matty, wszystkiego najlepszego! -powiedziała mama, wręczając mu specialne zielone wydanie singla "Out of Time Single".
-Dzięki mamo! -odpowiedział syn
-No dobra, czas iść do pracy ubieraj się. - dodała matka i wyszła z pokoju
Matt szybko się ubrał, umył i zjadł śniadanie.
-Pa Max! -krzyknoł do psa i wszedł za mamą do furgonetki
Gdy auto ruszyło Matt spytał:
-Czy będe dziś mógł wsadzić węflon Roy`owi? - matka uśmiechneła się i oparła:
-Jeżeli doktor Francis, ci na to pozwoli to tak. -na twarzy chłopaka zarysował się uśmiech
-No jesteśmy. -rzekła mama Matt`a po dojechaniu do kliniki dla zwierząt RSPCA
-Bądz grzeczny i pozdrów doktor Francis ode mnie, przyjade po ciebie o 19.00
-OK. Pa mamo! -krzyknoł Matt za odjeżdzającym autem

[RETROSPEKCJA]

Matt

Matt wchodzi na lotnisko z walizką:
-Uph ... jeszcze mam troche czasu!

Cassiopeia

Nicole wtargnęła na lotnisko, a właściwie została do niego zaciągnięta:
- No, chodź Piegusku. - powiedział policjant.

Tova

Megan wraz z Stevem wbiega na lostniko jak oszalała
- Eh... ty jestes pewny ze masz dobrze nastawiony zegarek?- spytalam
Steve: O Ou..- usmiechnal sie- Faktycznie, zapomnialem o tym- zasmialam sie
- Ożesz Ty!- zasmialam sie szturchajac do w ramię
Steve: poradzisz sobie syrenko? Do pracy musze jechac- odparl
- Jasne, czy ja kiedys sobie rady nie dalam?- spytalam i pocalowalam go - To pa, do zobaczenia za 2 tygodnie- powiedzialam i zniknelam mu z oczu

Ramer

Mike wolnym krokiem wszedł na lotnisko, kończąc tym samym batona.
-No nareszcie- mrukną pod nosem.

Joanne

Jo szybkim krokiem weszła na lotnisku. Machinalnie spojrzała na zegar. Do lotu zostało jeszcze trochę czasu... Usiadła na twardej drewnianej ławce. Była lekko zestresowana, nie lubiła latać samolotem.

Sawyer

James wchodzi na lotnisko:
-No wreszcie!-

Matt

Matt wyjął telefon komurkowy:
-Dobra Carl, niedługo będe właśnie jestem na lotnisku i powiedz tym piraniom z pracy by zaczekały.

Cassiopeia

Posadził ją na fotelu, w hali odlotów a po chwili usiadł obok niej.
- Nicole, doprawdy, możemy pogadać - (policjant)
- Nie mamy o czym.

Ramer

Kiedy po batonie został tylko papierek, Mike zaczął rozglądać się za koszem na śmieci. Nie tracąc czasu podszedł i wyrzucił go, a i przy okazji parę śmieci z kieszeni. Spojrzał na zegarek, do lotu jeszcze trochę zostało.
-No trzeba będzie sobie jakoś ten czas zorganizować- powiedział cicho po czym popędził dalej.

Matt

Matt wyłaczył telefon i usiadł przy barze:
-Poprosze martini.- powiedział do kelnera
-Dobra Matt nie denerwój się, tamten wypadek już sie nie powtórzy.- mowil do siebie

Ramer

Mike usiadł przy barze obok gościa, który coś do siebie mruknął.

Cassiopeia

Nicole spuściła wzrok i przełknęła ślinę.
Nie lubiła latać samolotem, tak samo, jak nie lubiła zamkniętych przestrzeni (ma to po mnie).